HandBox
 

Wojciech Karolak


   "Po wielu miesiącach ostrej eksploatacji tematu mogę powiedzieć, że wyszedł znakomity wzmacniacz. Odkąd go mam, nie użyłem ani razu innego sprzętu, za wyjątkiem nagłaśniania organów oczywiście, jako że to już jest domena rozmaitych Leslie'ch".




   Gdyby się ktoś chciał przyczepić, mógłby mi wypomnieć, że widziano mnie z małym, gitarowym Fenderem przy fortepianie akustycznym. To prawda, tyle że dotyczy sytuacji bardzo nietypowej. Lubię sobie trochę dogłaśniać fortepian odrobiną dźwięku pozbawionego góry i dołu. Nie bylaby to więc uwaga na temat. A na temat powiem tak: wszystkie wzmacniacze poszły w odstawkę. KSX załatwia wszystkie potrzeby. Miał być głośny, jest bardzo głośny. Nie oczekiwaliśmy, że będzie miał szlachetne brzmienie - brzmi znakomicie. (Przypominam: jednym z jego entuzjastów jest Leszek Cichoński -wrocławski gitarzysta bluesowy, leader Blues Guitar Workshop - który w ogóle bardzo wybrzydza na większość wzmacniaczy. Poza tym; grając z nim, używam KSX-a do organowych brzmień Nord Electro 2. KSX przebija się przez cały hałas kapeli bluesowej. Czyni to bez żadnych zniekształceń i nie trzeba mu pomagać transmisją. Patrząc na malutką skrzynkę z czterema otworami zastanawiam się jak to możliwe, żeby z tego maleństwa wydobywał się taki poważny sound. (Bo umówmy się, ale skrzyneczka poważną nie jest, żeby zmieścić te dwie dziesiątki). Nie wiem jak to się dzieje. Ale tak to jest... Wymyśliliśmy profilaktycznie wyjście na piec basowy. Skorzystałem z niego tylko raz.

  W samym KSX-ie jest wystarczająco dużo dołu. Głośnego i nie zniekształconego. Ergo kompresor-limiter okazał się nieoceniony. Reszty dopełniają rewelacyjne głośniki. Nie wiedziałem, że można osiągnąć taki sound na dziesiątkach. I tak dalej. Nie wiem o czym by tu jeszcze nawijać. Mówiąc krótko; KSX jest zdecydowanie najlepszym moim wzmacniaczem. A na niejednym (tzw. markowym czytaj: amerykańskim) już grałem. I to jest poważne stwierdzenie ma swój ciężar znaczeniowy. Uważam, że gdyby właściciel Hand Box nie nazywał się Brzozowski, tylko Peavey, KSX mógłby zostać hitem światowym, a po latach wzmacniaczem kultowym (jak to się teraz mawia). Obawiam się trochę, że moje zachwyty mogą być potraktowane przez niektórych ludzi jako wypowiedź na potrzeby reklamy firmy. I to jest największy paradoks- że być może trzeba się będzie czasem tłumaczyć z tego, że jesteśmy poprostu zadowoleni. (Podczas kiedy inni krzywią się na to co mają, a na zewnątrz się uśmiechając, bo takie są reguły gry). I pozdrawiam serdecznie."

 

                                                                                    Wojciech Karolak